piątek, 18 kwietnia 2014

Trzeci!
Zobaczyłam Justina w okularach przeciwsłonecznych. Wyglądał bosko,on zawsze tak wygląda, jak on to robi? Pewnie widział jak pale, nie chce aby ktoś o tym wiedział, mówię wszystko dziewczynom ale nie wiedzą o tym, że od czasu do czasu palę. Beth pewnie zrobiłaby mi wykład na temat palenia, a Courtney poparłaby Beth. Kiedyś Courtney popalała, nigdy nie zapomnę jak Beth przez kilka godzin mówiła
jakie to szkodliwe, poparłam wtedy Beth. Nie chce wyjść na hipokrytkę.
-Potrzebujesz podwózki?- zapytał ściągając okulary z nosa oblizując przy tym usta.
- Nie, zaraz mam autobus- ta, zaraz jeszcze ponad 20 minut. Nie chciałam się naprzykrzać dlatego odmówiłam. Justin wyszedł z samochodu i skierował się w stronę rozkładu, wyglądał tak http://f1fec.skroc.pl Popatrzył na rozkład i pokiwał głową.
-Zaraz?- zapytał, po czym zaczął się śmiać. Byłam zaskoczona, że po prostu nie odjechał.
- No dobra nie zaraz-powiedziałam wbijając mój wzrok w ziemie. Byłam skrępowana.
-Powiedz, że po prostu nie chcesz ze mną jechać- powiedział patrząc na mnie.
- Nie to nie o to chodzi, po prostu nie znam Cie- nie wierze, że to powiedziałam.
-To poznasz-powiedział po czym podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Szliśmy w stronę samochodu, otworzył mi drzwi ja wsiadłam, zapięłam
pasy a Justin zamkną drzwi. Skierował się na miejsce kierowcy, wsiadł i ruszyliśmy.
- Gdzie mieszkasz?- zapytał zerkając na mnie.
-Erie St.31- odpowiedziałam szybko, usadawiając się wygodniej na siedzeniu. Na szczęście nie widział jak palę, cieszyło mnie to.
 Panowała niezręczna cisza, skorzystałam z okazji aby się czegoś więcej o nim dowiedzieć. Byłam ciekawa.
- Czemu się przepisałeś do naszej szkoły?- zapytałam patrząc na twarz Justina.
- Zawaliłem ostatni rok, dalsza nauka w tej szkole nie odpowiadała mi- To wyjaśnia fakt czemu ma 18 lat. W zeszłym roku ledwo co udało mi się przejść więc nie osądzam go.
- A do jakiego liceum chodziłeś?
- Lincoln High.
-Moja znajoma tam chodzi- powiedziałam po czym zerknęłam na Justina jego twarz skamieniała. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Wszystko w porządku?- zapytałam niepewnie.
-Tak- odpowiedział nawet nie patrząc na mnie, wcześniej gdy mi odpowiadał to zerkał na mnie. Coś jest nie tak, może wydarzyło się coś
w tej szkole. Sama nie wiem, ale nie chciałam drążyć tematu. Już się nie odzywałam, po jakimś czasie samochód się zatrzymał a ja zobaczyłam mój dom. Odpięłam pas i odwróciłam głowę w stronę Justina.
- Dziękuje- powiedziałam po czym chciałam otworzyć drzwi, ale Justin zaczął mówić.
- Może wpadniesz do mnie na imprezę jutro?- powiedział z lekkim uśmiechem. No pewnie, że przyjdę. Alexis uspokój się, odpowiedz mu jakby to nie było nic wielkiego.
-Tak, czemu nie- powiedziałam wzruszając ramionami. Pożegnałam się z Justinem i wysiadłam z samochodu, przystanęłam na chwilę aby znaleźć
klucze od domu. Miałam takie dziwne uczucie, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się a za mną stał Justin.
- Podasz mi swój numer telefonu żebym mógł Ci wysłać adres imprezy?- powiedział wkładając ręce do kieszeni.
-Jasne- odpowiedziałam. Podałam mu numer on zapisał po czym nachylił się w moją stronę. W takich momentach na filmach chłopak całuje dziewczynę.Szczerze? Miałam taka nadzieję, jednak nadzieja matką głupich jest. Justin musnął mnie w policzek i powiedział " Do zobaczenia skarbie" na mojej twarzy na pewno były rumieńce, dobrze że ich nie skomentował. Odpowiedziałam mu " Do zobaczenia". Po kilku chwilach
 Justin odjechał a ja stałam przetwarzając to co on powiedział.Powiedział do mnie 'Skarbie'? Może się przesłyszałam. Nie, na pewno się nie przesłyszałam. On mnie tak nazwał, spodobało mi się to. Taka drobnostka a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Weszłam do domu, mojego taty nie było. Włączyłam telewizję i akurat zaczął lecieć film "Trzy metry nad niebem", zaczął się fajnie więc postanowiłam obejrzeć do końca. Podczas reklam zrobiłam sobie jakieś przekąski. Film był bardzo wzruszający, z moich oczu wypłynęło dużo łez, taki typowy wyciskacz łez. Poczułam ogromną ochotę snu, zasnęłam jakiś czas później.

*Oczami Justina*
Podczas drogi do domu ciągle myślałem o Alexis. Ta dziewczyna ma coś w sobie, lubię z nią spędzać czas. Wstyd przyznać, że nigdy wcześniej nie miałem dziewczyny, oczywiście sypiałem z dziewczynami, ale nigdy się z żadną nie związałem. Nigdy wcześniej nie czułem się tak jak przy Alexis, czułem jakbym ją znał bardzo długo. Zatrzymałem samochód na podjeździe, miałem już wychodzi, ale mój telefon zaczął wibrować.
Wyciągnąłem telefon i zobaczyłem kto dzwonił, to Oliver.
-Yo Justin, impreza u Ciebie aktualna?
-Tak, a co?- zapytałem wysiadając z auta.
-Szef wpadnie- powiedział. To musi być coś ważnego, szef nigdy się do nas nie fatygował. Zazwyczaj spotykaliśmy się w magazynie albo chłopaki przychodzili do mnie, jestem prawą ręką szefa.Pewnie się domyślacie, należę do gangu. Wkręciłem się w to za małolata, ale już z tego się nie wykręcę. Jak wejdziesz do gangu to żywy nie wyjdziesz.Ta impreza  miała mnie oderwać od tego gówna, chciałem dobrze się bawić, ale znowu mnie interesy czekają.
- Wiesz po co?- zapytałem z nadzieją, że udzieli mi odpowiedzi.
- Niestety nie, dobra Jay jak kończę. Do jutra- powiedział i rozłączył się. Wszedłem do domu, zobaczyłem mamę, ciekawe co ona robi tak wcześnie w domu.
-Cześć mamo, już w domu?- zapytałem ściągając buty.
- Cześć, dzisiaj wcześniej skończyliśmy- odpowiedziała, chwilę później wstała z kanapy i zaczęła iść, a raczej utykała.
- Co Ci się stało w nogę?- zapytałem zaniepokojony.
- A to, nic wielkiego, spadłam ze schodów- powiedziała wykonując gest ręką, że to błahostka. To zdecydowanie nie jest błahostka.
- Byłaś w szpitalu? Mogłaś złamać nogę- powiedziałem podchodząc do niej.
- Nie byłam.
-Na co czekasz? Ubieraj się i jedziemy- powiedziałem rozkazująco, mama skinęła głową i zaczęła ubierać buty. Wyszliśmy z domu, otworzyłem mamie drzwi i skierowałem się na swoje miejsce
 Pod szpitalem byliśmy jakieś 15 minut później. Wysiedliśmy, mama podparła się na moim ramieniu
i zaczęliśmy kierować się w stronę drzwi. Nie powiem, ale trochę czekaliśmy w poczekalni, jakieś 40 minut. Lekarz poprosił mamę do gabinetu,obawiałem się że może mieć złamaną nogę.
.Minęło trochę czasu zanim lekarz zrobił prześwietlenie, ale mama wyszła z lekkim uśmiechem.
Usiadła koło mnie i zaczęła mówić.
-To tylko stłuczenie- powiedziała patrząc na mnie. Poczułem ulgę jak to usłyszałem.
-Na szczęście- powiedziałem łapiąc mamę za rękę, mama uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk dłoni. Lekarz przepisał jej jakąś maść i powiedział aby przez najbliższe 20 godzin nie nadwyrężała tej nogi. Stosując maść noga powinna za kilka dni przestać boleć. Wyszliśmy ze szpitala i  udaliśmy się do apteki, wykupiłem receptę i wróciliśmy do domu.Mama położyła się w salonie na kanapie i oglądała telewizję. Poszedłem do niej zapytać czy czegoś nie potrzebuje.
- Potrzebujesz czegoś?- zapytałem siadając na brzegu kanapy.
-Jestem trochę głodna- powiedziała
- To zrobię kolację- powiedziałem po czym wstałem.
-Nie Justin, zamówmy dzisiaj pizze- Serio? Moja mama chce jeść pizze? Byłem zdziwiony, zresztą mama zauważyła moje zdziwienie i zaczęła się śmiać.
 -Dobrze, z czym chcesz pizze?- zapytałem wyciągając telefon z kieszeni spodni.
-Hmmm- złapała się za podbródek. -Cztery sery- odpowiedziała lekko się uśmiechając. Wybrałem numer zadzwoniłem, zamówiłem dwie pizzy.
 Minęło około 30 minut zanim pizza przyjechała. Siedzieliśmy razem jedliśmy i rozmawialiśmy. Lubie takie wieczory, dawno z mamą tak nie spędzałem czasu. Jest bardzo zapracowana, obwinia się za odejście taty. Chce dać mi wszystko co najlepsze. Kocham ją bardo mocno.Później oglądaliśmy telewizję, zerknąłem na mamę, zasnęła. Przykryłem ją kocem. Poszedłem się umyć, a później poszedłem spać.

              ******************************************************************

                           Pozostawiajcie komentarze, nie wiem czy wam się podoba :)

środa, 16 kwietnia 2014

Drugi!
-Pierwszy dzień i już wagary, nieładnie...-napisał Justin. Co go to wgl obchodzi?!
-Tak wyszło, a co tęskniłeś?- nie wiem czemu tak napisałam, ale najwidoczniej nie wyczuł ironii ponieważ czekałam 30 minut a on nie odpisał. Wyłączyłam laptopa i postanowiłam położyć się spać. Przez pół nocy przewracałam się z boku na bok myśląc czemu mi nie odpisał. Jednak po wielu godzinach wiercenia się na łóżku udało mi się zasnąć. 

*Oczami Justina*
Około 21 wróciłem od Olivera i Christophera. Wzięłam szybki prysznic i wszedłem na fb. Chciałem znaleźć Alexis zwróciła moją uwagę. Strasznie chciałem ją poznać, lubię gdy dziewczyny mają trochę za uszami. Ze znalezieniem jej profilu nie miałem najmniejszego problemu klientka od biologii wielokrotnie wypowiedziała jej nazwisko, wydaję mi się, że nie przepada za Alexis. Zaprosiłem ja do znajomych po czym zszedłem na dół coś zjeść. Przygotowanie i zjedzenie kolacji zajęło mi jakieś 20-25 minut nie więcej, z powrotem udałem się do pokoju. Zerknąłem na ekran laptopa, ooo Alexis już zaakceptowała moje zaproszenie, pewnie leci na mnie. Od razu napisałem do niej wiadomość.
-Pierwszy dzień i już wagary, nieładnie...- napisałem, po chwili otrzymałem odpowiedź.
-Tak wyszło, a co tęskniłeś?- czytając to zaśmiałem się, wiem jedno używa często ironii. Miałem juz odpisać jej, ale usłyszałem jak mam mnie woła. Od razu zszedłem na dół, mama stała przy schodach.
-Oliver i Christopher przyszli do Ciebie- powiedziała wskazując w stronę salonu. Bez odpowiedzi pokierowałem się w stronę salonu. Po co oni przyszli? Przecież niecałą godzinę temu widzieliśmy się. Wchodząc do salonu zobaczyłem ich siedzących na kanapie. O tak, oni czuli się u mnie w domu jak u siebie. Znam ich od dziecka.
-Yo Jay- powiedzieli równocześnie lekko się uśmiechając.
- Yo guys, co wy tu robicie o tej porze? Przecież widzieliśmy się niedawno- powiedziałem z zaciekawieniem.
- Musimy załatwić pewną sprawę, interesy czekają- powiedział Oliver niegłośno, ale moja mama mogła usłyszeć.
-Ćśśś- wymamrotałem przykładając palec wskazujący do ust. Oliver pokiwał głową.
- Czekajcie ubiorę buty i kurtkę- powiedziałem
- Okej- powiedział Christopher
-Dobra idziemy- powiedziałem głośniej zmierzając w stronę drzwi. Zatrzymałem się przy drzwiach.
- Mamo ja będę później- krzyknąłem, usłyszałem ciche 'okej synku'.
- Synku? - zaśmiał się Christopher.
-  Daj spokój- syknąłem do Christophera.
Wyszliśmy z domu kierując się w stronę samochodu Olivera, weszliśmy to środka i ruszyliśmy. Zajęło nam to około godziny. Wróciłem do domu i położyłem się spać, byłem wykończony.

*Oczami Alexis*
Wstałam około 8, dzisiaj mam na 11 więc mam dużo czasu. Leniwie weszłam do łazienki wykonałam wszystkie poranne czynności, ubrałam się w to http://e3dd6.skroc.pl dzisiaj było 23 stopnie więc odpowiedni strój, nałożyłam make-up i zeszłam na dół.
-Cześć tato- powiedziałam z uśmieszkiem
-Cześć Alexis, dzisiaj nie zrobię Ci śniadania bo muszę się przygotować. W lodówce masz jogurt, dam Ci pieniądze i w szkole kupisz sobie śniadanie, okej?- powiedział z lekkim uśmiechem.
-Dobrze, do czego musisz się przygotować?- zapytałam z ciekawości.
-Dzisiaj jest zebranie, musze przedstawić swój projekt.- powiedział z odrobiną niepewności, jakby nie był gotowy.
-Aaa, zapomniałam o tym, ale jak potrzebujesz pomocy to mogę Ci pomóc, mam sporo czasu- zaproponowałam licząc, że się zgodzi. Nie musiałabym się nudzić jeszcze 2 godziny pozostały do szkoły.
-Nie już mam wszystko zrobione tylko prezentacja- powiedział kierując się do swojego gabinetu.
- Okej, powodzenia tato!- krzyknęłam zanim wszedł do swojego gabinetu, usłyszałam 'dziękuję'.
Spakowałam pare zeszytów do torby, obejrzałam w telewizji Sam&Cat. Została ponad godzina, do mojej szkoły na pieszo idzie się jakoś 50 minut, jest piękna pogoda więc się przejdę, w domu się zanudzę. Wyszłam z domu, założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam iść. Słuchając muzyki śpiewałam sobie, zawsze tak robię. Nim się obejrzałam byłam juz pod szkołą, wow szybko zeszło.Przed szkołą zobaczyłam Beth, podeszłam do niej i przywitałam się.
-Hej Beth- powiedziałam wykonując przy tym gest dłonią.
-Cześć- odpowiedziała z gniewem. Coś ją wkurzyło, ciekawe co.
-Coś się stało?- zapytałam spoglądając jej w oczy.
-A nic tylko czekam tu od 15 minut na Courtney, a ona dalej nie przyszła- powiedziała wymawiając imię Courtney groźniejszym tonem, była bardzo wkurzona.
-Zaraz przyjdzie, wyluzuj- powiedziałam głaszcząc ja po ramieniu. Chwilę później zobaczyłam zmierzającą w naszym kierunku Courtney, jej wyraz twarzy był błagalny, jakby coś ja bolało i prosiła o pomoc.
-Courtney wszystko w porządku?- zapytała Beth z milszym głosem niż wcześniej.
-Nie, strasznie boli mnie brzuch, dostałam miesiączkę.-odpowiedziała Courtney. Jak to powiedziała od razu zajrzałam do swojego plecaczka w poszukiwaniu jakiejś tabletki. Niestety nie znalazłam. Stałyśmy w ciszy przez chwilę po czym odezwała się Beth.
- Zadzwoń po mamę niech po Ciebie przyjedzie- powiedziała rozkazująco
-Moja mama jest juz w pracy, wątpię że się wyrwie- powiedziała smutno Courtney.
- Wiem!- powiedziałam z wielkim uśmiechem.- Mój tata dzisiaj przedstawia jakiś projekt i ma na później. Pewnie jeszcze jest w domu, zadzwonię do niego i zapytam.
- Naprawdę?- zapytała Courtney, ale nie odpowiedziałam wyjęłam po prostu telefon i zadzwoniłam do taty. Powiedziałam mu co i jak, zgodził się. Rozłączyłam się i powiedziałam dziewczynom. Na twarzy Courtney pojawił się wielki uśmiech.Zadzwonił dzwonek,Beth poszła juz na lekcje, a ja zostałam i czekałam z Courtney na tatę. Po kilku minutach przyjechał mój tata, a ja udałam się w stronę klasy. No pięknie znowu się spóźnię, mam dzisiaj angielski z Panem Millerem, nie lubię go zawsze sadza dziewczynę i chłopaka w jednej ławce żeby nie rozmawiali. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Weszłam, przeprosiłam za spóźnienie i chciałam usiąść lecz Pan Miller zaczął mówić.
- Usiądziesz z Justinem- Co? Nie to, że nie chce, ale dziwnie się będę czuła w końcu wczoraj mi nawet nie odpisał, dziwnie się poczułam.
-Dobrze- odpowiedziałam wywracając oczami. Widziałam uśmiech na twarzy Justina, ale nie wiedziałam czemu się uśmiecha, wczoraj mnie olał. Usiadłam i wyjęłam zeszyt. Nagle usłyszałam szept.
- Lubisz się spóźniać huh?- wyszeptał
- Oczywiście- wyszeptałam robiąc przy tym głupia minę.Chłopak tylko się głośno zaśmiał a ja się zaczerwieniłam. Aż tak śmiesznie wyglądała ta mina?!
- Śmieszne- wyszeptałam.
-Nawet nie wiesz jak bardzo- wyszeptał robiąc przy tym łobuzerski uśmieszek. Wywróciłam oczami. Lekcja minęła dosyć szybko a ja co chwilę zerkałam w stronę Justina, jestem pewna że zauważył to.
Zadzwonił dzwonek. Wyszłam i udałam się w stronę szafki razem z Beth. Porozmawiałyśmy trochę przy szafce po czym udałyśmy się na kolejną lekcję i kolejną, wszystkie lekcje minęły. Beth wraca dzisiaj ze swoim chłopakiem a Courtney już w domu, dzisiaj wracam sama do domu (autobusem ;c). Poszłam w stronę przystanku, zerknęłam na rozkład i zobaczyłam. CO? Autobus dopiero za 30 minut więc trochę sobie poczekam. Postanowiłam zapalić, tak palę papierosy, ale nie często, czasami. Stanęłam koło przystanku i odpaliłam papierosa po czym zaciągnęłam się. Wzięłam kilka buchów i nagle usłyszałam taki warkot silnika, jak na wyścigach, samochód zatrzymał się koło przystanku, był biały i sportowy. Szyba zaczęła się otwierać, wystraszyłam się i wyrzuciłam papierosa z ręki. Szyba otworzyła się do końca a ja zobaczyłam...

                *********************************************************
                                         
                           Jak wam się podoba?  Pozostawiajcie komentarze :)


wtorek, 15 kwietnia 2014

Nieznośny sygnał rozbrzmiewał się po pokoju. Tak, to mój budzik, jest 7 rano. Z wielkim trudem wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki, spojrzałam w lustro było widać po mnie zmęczenie. Weszlam pod prysznic ciepła woda uderzyła w moje ciało, uwielbiam to uczucie. Wyszłam spod prysznica, wysuszyłam ciało i głowę. Ubrałam się w to http://c2b00.skroc.pl oraz nałożyłam  make-up podkład, kredke, tusz i brązer. Moja grzywka nie układa sie tak jakbym chciała więc muszę ją prostować i to zrobiłam. Zeszłam na dół, weszłam do kuchni i ujrzałam mojego tate z ogromnym uśmiechem, zawsze jest uśmiechnięty to denerwujące się robi.
-Hej córeczko- powiedział, jeszcze bardziej uśmiechając się.
- Cześć tato- odpowiedziałam wymuszając uśmiech, naprawde nie miałam ochoty się uśmiechać
-Zjesz śniadanie?- powiedział przysuwając mi talerz pod nos.
-Oczywiście- powiedziałam zabierając się do jedzenia.
- Wiem, miałem Cie zawieść do szkoły, ale niestety musze już jechać. Pojedziesz autobusem- powiedział wychodząc z kuchni.
- Okej- krzyknęłam. Niechętnie jeżdżę autobusami, oczywiście muszę jeździć tata czasem mnie odwozi. W autobusach zawsze są spoceni ludzie, pchający sie na Ciebie, to jest okropne!!! Zjadłam śniadanie i poszłam na górę spakować jakieś zeszyty do torby. Pakując zeszyty zobaczyłam, że lakier zszedł mi z paznokci. Fuck muszę pomalować, nie wygląda to fajnie. Nie jestem żadną barbie z tipsami, ale lubię wyglądać dobrze. Niestety żeby tak było to musze pomalować te paznokcie i spóźnię się wtedy do szkoły, ale tylko niecałe 10 minut to nie jest dużo. Lekcja zaczyna się o 8:55, autobus jest o 8:48 jedzie około 15 minut, to jest miejski autobus, każdy może nim jeździć. W KOŃCU!!! Moje paznokcie wyschły, zbiegłam szybko na dół wrzuciłam sok jabłkowy do torby i wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i udałam się w stronę przystanku autobusowego. Wchodząc do autobusu poczułam uderzajacy mój nos zapach potu, było ciepło na dworzu
więc ludzie się spocili. Wysiadłam z autobusu, pzystanek znajduję się blisko szkoły, wchodząc do szkoły spojrzałam na zegarek była 9:07. Idąc przez korytarz próbowałam wymyslić jakąś wymówkę, niestety nie udało się żadnej senswonej. Więc powiem, że autobus mi uciekł, banalna wymówka. Przecież nie powiem jej że sie spóźniłam bo musiałam pomalować paznkocie, wyszłabym na idiotkę.  Spojrzałam na plan pierwsza lekcja biologia o nie!!! Pani Thompson nigdy mnie nie lubiła, w zeszłym roku prawie mnie usadziła, ale jakoś dałam radę. Podeszłam pod drzwi, pociągnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Nie zdążyłam zamknąć drzwi a pani Thompson już zaczęła mówić.
-Pierwszy dzień, a Ty już spóźniona- powiedziała z irytacją.
- Przepraszam- powiedziałam z niechceniem wymuszając uśmiech.
-Co jest powodem spóźnienia? zapytała, powiem jej to co wymyśliłam idąc do klasy.
-Um.. Autobus mi uciekł- pokiwała głową ze złośliwym uśmiechem
-Usiądź- powiedziała.
Beth i Courtney usmiechały się do mnie. Poznałyśmy się rok temu, ale były mi bardzo bliskie, dogadywałysmy się jakbyśmy znały się wieki! Nigdy przed nimi nic nie ukrywałam, zresztą one tak samo. Z moich rozmysleń wyrwały mnie słowa pani Thompson.
-Zamierzasz zająć miejsce? Czy będziesz tak stać?-  jej ton przeraził mnie. Chichot uczniów był nieunikniony.
- Oczywiście- warknęłam. Thompson wywróciła oczami, jak ja jej nie znoszę!
Idąc w stronę Beth i Courtney mój wzrok napotkał osobę, nieznaną mi osobę! Kto to jest? Usiadłam i od razu odwróciłam się do Beth.
-Beth co to za chłopak? szepnęłam
-Jakis nowy, nie wiem nic o nim. Wiem, że jest przystojny Ty zresztą też- mówiąc to zaśmiała się.
- No właśnie wiem- mówiąc to usłyszałam ten irytujący głos Pani Thompson wymawiający moje nazwisko, co ona znowu chce?!
-Słucham- odparłam pytająco z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Nie dość, że się spóźniłaś to jeszcze rozmawiasz. Co z Tobą jest nie tak?- zapytała, ze mną? ze mną wszystko w porządku to Ty masz jakieś problemy kobieto, jakbym mogła jej to powiedzieć ehh.
- Ze mną wszystko w porządku- odpowiedziałam wywracając oczami
- Mam nadzieję, że nie bedziesz juz rozmawiać - Spojrzała na klase, po czym zaczęła mówić
- Pewnie zauważyliście nowego kolegę w klasie. Proszę wstań i powiedz coś o sobie- powiedziała patrząc się na chłopaka. Chłopak wstał.
- Jestem Justin Bieber, mam 18 lat i to tyle- pwiedział i natychmiast usiadł. Za dużo to on nie powiedział w sumie jakbym była na jego miejscu powiedziałabym to samo.
-Dziękuję- powiedziała Pani Thompson patrząc się na Justina. Resztę lekcji słuchałam muzyki. Szczerze? To patrzyłam się cały czas na Justina. Pod koniec lekcji Justin odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się do mnie, oczywiście odwzajemniłam uśmiech. Zadzwonił dzwonek. Od razu jak wyszłam z klasy uściskałam moje dziewczyny, bardzo się stęskniłam.
- Awww, tęskniłam!- wykrzyknęłam z usmiechem na twarzy.
- My też- dziewczyny odpowiedziały równocześnie.
-Widziałam jak patrzyłaś na tego nowego- powiedziała Courtney trącając mnie w ramie.
- Ja? Co? Nie!- wyparłam się
- Ta, jasne mnie nie oszukasz Alexis- powiedziała robiąc minę, ja wiem o Tobie wszystko. Skoro wiedziała, nie warto było się wypierać.
- Masz racje, to jakoś samo tak, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Jest bardzo przystojny- powiedziałam to rumieniąc się.
- Jest naprawdę boski- powiedziała Courtney.
-Skończcie już- wtrąciła się Beth. Jako jedyna z nas miała chłopaka.
- Dobrze!- wykrzyknęłam.
-Mam pomysł- powiedziała Beth po krótkiej chwili ciszy.
- Jaki?- odpowiedziałyśmy z Courtney z zainteresowaniem.
-Urwijmy się i pójdźmy popływać do mnie, rodziców nie ma- powiedziała ze zdumieniem. Och tak Beth miała ogromny basen w domu! Courtney od razu się uśmiechnęła.
-To idziemy- odpowiedziałam klaskając w dłonie.
Uśmiechnięte wyszłyśmy ze szkoły kierując się w stronę przystanku. Żadna z nas nie ma 18 lat, ale za 5 msc będą 18 urodziny Courtney. Ja niestety jestem z sierpnia ugh! 30 minut później byliśmy w domu Beth. Przez resztę dnia pływałyśmy w basenie i rozmawiałyśmy o wszystkim. Około 21 byłam w domu, tata siedział w salonie oglądając jakiś mecz. Powiedziałam tacie dobranoc i udałam się do pokoju. Włączyłam laptopa, zalogowałam się na Fb, nie patrząc wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, mam już dość wody na dzisiaj. Po 15 minutach wyszłam spod prysznica, wysuszyłam ciało i ubrałam piżamę i usiadłam na łóżku związując moje włosy. Wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam przeglądać fb. Mam jakieś zaproszenie, nacisnęłam na zakładkę i moim oczom ukazało się Justin Bieber. Nie zastanawiając się zaakceptowałam. Minęło 10 minut i otrzymałam wiadomość od Justina.